poniedziałek, 7 maja 2012

Cykl artykułów o zdrowiu w/g Bonifratrów - 4

Kolejny odcinek wykładu Bonifratrów o dobrym żywieniu: Na kamienie wątrobowe - trzeba jadać przez całą zimę czarną rzodkiew, która jednocześnie zabezpiecza przed chorobą wątroby, przed grypą, kaszlem, katarem i przy tym jest piękna gładka skóra. (No tutaj pozwolę sobie na małą dygresję. Kolega posiadający w sobie kamyk w woreczku żółciowym, wyhodowanym do rozmiarów około 1.2 centymetra po około 6 miesiącach - zimowych - i stosowaniu diety z czarnej rzodkiewki spowodował zmniejszenie rozmiarów kamyka mniej więcej o połowę. Należy dodać że gdyby nie udało Mu zmniejszyć rozmiarów, czekała by go ingerencja chirurga i wycięcie woreczka żółciowego. Jeszcze istotna uwaga w badaniach USG i RTG kamyki w woreczku pojawiają się dopiero w momencie oblepienia związkami wapnia i podobnymi substancjami jest to moment w którym zaczynamy je odczuwać - zaczynają uciskać a potem wywoływać ból). Do jadłospisu trzeba także wprowadzić dużo cebuli cukrowej - na żylaki, na wyrównanie krążenia. Nie dobrze jest - gdy w jadłospisie - jest dużo cukru, konfitur, leguminek, kremów itp. - to wszystko musi z kuchni zniknąć. Jajka - są lekarstwem przeciw miażdżycy, wbrew wszystkiemu, co się o jajkach mówi. Można zjadać 6 jajek na dzień i obniżyć jajkami miażdżycę, poziom cholesterolu. Ale jak do jajek dodamy łyżeczkę cukru - momentalnie rośnie cholesterol. Białko proste w jajkach daje człowiekowi ogromne siły, a żółtko zawiera w sobie ogromne stężenie wszystkich mikroelementów, biopierwiastków i witamin. Nie ma nic idealniejszego w sposobie odżywiania organizmu jak żółtko, bo tam jest jednak to, co rozwijające się z białka kurczątko musi zjeść, żeby mogło żyć i rosnąć. Jajko zawiera w sobie drogocenna substancję - lecytynę - zapobiegającą miażdżycy. Ale jajka nie można łączyć z dodatkowymi tłuszczami nasyconymi, nie można jajka smażyć na maśle i nie można do jajek dodawać cukru. Jajka można jadać zupełnie śmiało. Tylko w tym dniu jak są jajka np. na śniadanie czy na kolację, to powinna być kawa zbożowa z mlekiem, albo herbata (herbaty na wieczór się nie pija) i bez cukru, zupełnie wtedy ten posiłek bez cukru. A jak będzie cukier, to już nie jajka. Młodym osobom, owszem, nie grożą wtedy jajka, można je sobie zjeść, bo tam jeszcze ta gospodarka jest jako taka. Ale już po 30-stce trzeba się chronić przed cholesterolem. Zresztą teraz było kilka wypadków, że dzieci 11- letnie miały miażdżycę i to taką miażdżycę zaawansowaną z cholesterolem powyżej 300 mg. To była tragedia. Miażdżyca w młodzieńczym wieku - przekarmianie cukierkami i rosołkami. Najgorsze nieszczęście w naszych kuchniach, to jest rosół. Na rosole można gotować tylko 3 zupy: pomidorową, ogórkową i kwaśny kapuśniak krakowski. Resztę, wszystkie rosoły mają iść do zlewu. Żadna inna zupa nie nadaje się do jedzenia, jeżeli chcemy przedłużyć sobie życie, nie wbrew nakazom Przedwiecznego, ale zgodnie z rozsądkiem. Żebyśmy do 90 lat mieli sprawne nogi i głowę, pamięć i wszystkie nasze arterie - o to powinniśmy dbać już od młodości. Owszem i starość jest miła i sympatyczna, jeżeli my sami nie jesteśmy sobie trucizną l dla otoczenia nie jesteśmy trucizną - to starość jest pełna mądrości, doświadczenia i nawet młode pokolenia ją szanuje. Ale żeby sobie zasłużyć na taka starość, nie możemy sobie dogadzać rosołkami, cukrem. Natomiast pić mleko, jadać sery i cebulę. Cebula - to jedyna substancja na świecie, która nie dopuszcza do zakrzepów krwi. Żebyśmy już nawet mieli w żyłach zakrzepy to przy częstym zjadaniu cebuli, te zakrzepy z biegiem czasu rozpuszczają się, zupełnie zwalniają napięcie żylne. Wszelkie wydanie cebuli nie traci wartości leczniczych za wyjątkiem tylko jednego - smażenia cebuli na smalcu bez pokrywki. Na oleju, pod pokrywką - pełna duża patelnia, a nawet duży garnek - zalana olejem, posolona, uduszona na złoty kolor jest lekarstwem. Posiekana drobniutko i ugotowana w zupach - jest lekarstwem. U nas taka moda, że jak się cebulę ugotuje w zupie to się wyrzuca. A to nie trzeba wyrzucać, tylko zjeść. Marchew - na wschodzie marchwią leczą nieżyt jelit, biegunki, wszelkiego rodzaju stany zapalne, ślepotę i przedwczesne zmarszczki. Gotuje się pół kilograma marchwi w wodzie lekko osolonej i dodaje się łyżkę masła - na śniadanie zjadać na : wrzody żołądka, grubego jelita i inne problemy. Zauważono, że przy tym usilnym kurowaniu przewodu pokarmowego marchwią, ludzie tracili zmarszczki na buzi. I to w 90 % pokrywa się z prawdą. A u nas się gotuje trzy marchwie w wielkim garnku rosołu, to z oszczędności wyciąga się, aby potem dodać do sałatki, po co to dodawać do sałatki, można wziąć tyle marchwi ile osób do posiłku - potarkować na grubej tarce i wrzucić tę marchew do zupy - niech się rozgotuje jak płatki marchwiane, niech też cebuli będzie tyle, ile należy na stole, też drobno posiekanej i rozgotowanej. A tam, gdzie już koniecznie musi być mięso w zupach niech też koniecznie będzie kminek. Kminek jest kopalnią żelaza, a poza tym całkowicie hamuje niepotrzebną nadgorliwość jelit i przy tym hamuje powstawanie nadmiaru gazów. Jeżeli zbierają się gazy z powodu dużej dawki fosforu - to łatwo odchodzą z organizmu i nie ma wzdęć. Tam, gdzie są osoby starsze lub znerwicowane i mają złe trawienie - powinny używać po obiedzie łyżeczkę zmielonego kminku i popić letnią wodą. Wtedy nie będzie wzdęcia, ani zaparcia, ani żadnych problemów z trawieniem. Np. na 20 dkg kminku dać 3 dkg jałowca i to zmielić w młynku do kawy. Cebula do tego stopnia potrafi rozrzedzić krew, że zagęszczona, zaślimaczona krew u ludzi, którzy mało korzystają ze świeżego powietrza, są niedotlenieni lub mają miażdżycę typu cholesterolowego, gęstą krew, zagęszczona lipidami - sok cebulowy potrafi tę krew doprowadzić do substancji rzadkiej jak woda z kranu i w dodatku do koloru jasno - czerwonego. Można zaobserwować czasem przy pobieraniu krwi do strzykawki - krew powinna zaraz sama uciekać do strzykawki - jak tylko się wepchnie igłę - momentalnie sama powinna wypierać tłok i być jasno różowa. Taka krew jest zdrowa, natomiast krew ciemna, brązowa, gęsta - wiadomo, jest zatłuszczona, krwinki są niedotlenione. organizm ma za mało witaminy C, za mało żelaza. Trzeba zabrać się do jadania potraw bogatych w te substancje. Można zrobić doświadczenie po zabiciu np. kury - nakapać trochę świeżej krwi na spodeczek - ona łatwo się zetnie, zrobi się brązowa i na to pokropić 2-3 kropelki soku cebulowego. Momentalnie ta krew zacznie robić się jasno - różowa, rozrzedzi się. Jeszcze się zauważa, że prawie pulsuje, prawie robi się żywa. Jeżeli ktoś ma chorą wątrobę, zapalenie jelit itp. - jest rzeczywiście chory, to surowa cebula szkodzi. Ale cebula gotowana, smażona, duszona na oleju - nigdy nie zaszkodziła jeszcze nikomu. Smażenie - owszem, można smażyć dużo rzeczy, ale zawsze na oleju. Nigdy nie można nic smażyć na maśle, bo to jest tragedia. Można używać masło tylko świeże. Masła, tak samo można jeść bardzo dużo jak i jajka, bez zagrożenia miażdżycą i cholesterolem, jeżeli do masła dodamy czosnku. Drobno roztartych kilka ząbków czosnku ze solą - wymieszać z masłem i smarować chleb czy bułkę, do tego pasuje ser. Dżemy nie. Jeżeli nie będzie w jadłospisie cukru naturalnego i rosołów, a będzie zwyżka wapna w postaci mleka i serów, to już jest błogosławieństwo nad tym domem. A jak jeszcze będzie groch, fasola, gryka, czarna rzodkiew, dużo cebuli, marchwi i wspaniałe pietruszki - to i starości nie będzie. Nie wiadomo, gdzie się podziały obrzęki nóg na starsze lata - człowiek o 5 kg jest lżejszy No cóż w tym odcinku to wszystko. Sałatka z mniszka polnego musi poczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz